Tą część dedykuję wszystkim naszym czytelniczkom i czytelnikom.
*W słuchawce słyszysz tylko płacz i krzyki jakiegoś dziecka i jeszcze jednej osoby.*
Okazało się, że ojciec Zayna porwał Twojego brata zaraz po tym jak pokłócił się z Zaynem, gdyż ten powiedział mu, że już o wszystkim wie. Na szczęście Twojemu bratu nic się nie stało. Właśnie jesteś z nim w szpitalu, aby przebadał go lekarz. Czekasz na brata i mamę na korytarzu. Nagle ktoś do Ciebie się przysiada. Jest to Zayn, a Ty jak małe dziecko rzucasz mu się na szyję i zaczynasz płakać. Gdy już się uspokoiłaś zauważyłaś, że mama wychodzi z bratem od lekarza.
- Córko! Jedziemy! Z [I.T.B.] jest wszystko ok!- mówiła mama z końca korytarza, idąc w Twoją stronę.
-Ooo! Zayn!- Twoja mama była zszokowane jego obecnością tutaj.
-Dzień dobry.- odpowiedział Zayn.
-Na prawdę dziękuję Ci, że uratowałeś [I.T.B.]. Wiem, że macie z [T.I.] do pogadania, więc ja pojadę do domu z małym.- powiedziała Twoja mama. Pożegnaliście się z nią i Twoim bratem, a Wy zaczęliście rozmawiać.
-Zayn! Ja wiem spieprzy*łam Ci życie! Jestem straszna. Nie chcę wybaczenia, ale tak bardzo Cię przepraszam. Zrozum mnie było ciężko, bo Cię kocham i tak źle się czuje, że tak to wszystko wyszło...- zaczęłaś się tłumaczyć.
-Dobra weź się nie tłumacz. Chodźmy stąd, bo wiesz, że ja nie lubię szpitali.- odpowiedział Zayn.
Poczliście do restauracji. Zamówiliście sobie kawę. Przyglądałaś się przez ten cały czas Zaynowi i nie mogłaś go rozszyfrować. Był taki poważny, nie uśmiechał się, ciągle się rozglądał wokół siebie jakby się czegoś obawiał. Z rozmyśleń wyrwało Cię pełne smutku i żalu spojrzenie Zayna.
-[T.I.] kurde nie wiem od czego zacząć. Mam ochotę wykrzyczeć Ci jak bardzo cierpiałem, gdy odeszłaś, chciałem Cię znienawidzić, ale nie mogłem, bo ja nadal Cię kocham. Wiem już, że Ty nie chciałaś odchodzić. Zostałaś do tego zmuszona i to... choler*a przez mojego ojca. Ja mu tego chyba nie wybaczę. Ale musisz wiedzieć, że to nie jest Twoja wina, więc nie czuj się winna.
-Ale ja będę się tak czuć, bo to ja Cię zraniłam. Okłamałam Cię i zostawiłam.To przeze mnie cierpiałeś.- Kolejny raz tłumaczysz się Zaynowi. Nie chcesz, żeby był zły na swojego ojca, bo to Ty go zostawiłaś i Ty uważasz, że on wyłącznie cierpiał.
Gdy już wszystko sobie wyjaśniliście, chciałaś wracać do domu, bo wiesz, że nie masz co oczekiwać na to, że znów będziecie szczęśliwi, lecz Zayn Cię zatrzymał i poszliście razem w stronę parku. Szliście blisko siebie, aż poczułaś, że Zayn chwyta Cię za rękę. Trzymając się za ręce dotarliście do miejsca, w którym się poznaliście.
-Boże! Tu zaczęła się nasza piękna historia, której jak myślałem nic nie zniszczy.- westchnął Zayn.
-A wiesz, że ja myślałam tak samo. W ogóle ile my mamy wspomnień z tym miejscem: pierwsze spotkanie, pierwszy pocałunek i najbardziej szalone... sex o północy pod gołym niebem.- uśmiechnęłaś się do siebie patrząc w niebo.
-Tak to było cudowne. Mój pierwszy taki szalony wybryk. Ale to wszystko przez Ciebie. Przecież ja nic nie mogę poradzić na to, że Ty mnie tak podniecasz.- zaśmiał się Zayn.
-Wszystko oddałabym, żeby przeżyć tamte chwile jeszcze raz i to znów z Tobą, ale czy to jest nam dane?- pytasz się patrząc w oczy Mulata.
-Kochana! Uwierz mi, że ja w to wierzę. Nie potrafię bez Ciebie żyć i jestem w stanie oddać wszystko tylko po to, abym mógł z Tobą być.- powiedział Zayn nie zrywając waszego kontaktu wzrokowego.
-Zayn... Skarbie! Ja też pragnę być z Tobą. Nie zależy mi już na niczym tylko na Tobie. Ty jesteś moim życiem i ja bez Ciebie nie mam nic.- odpowiedziałaś.
Ty i Zayn rzuciliście się sobie w ramiona. Zayn objął Cię tak mocno, że aż zabrakło Ci powietrza. Potem Zayn zbliżył swoją twarz do Twojej twarzy. Wasze usta dzieliły już tylko milimetry. Czułaś świeży oddech Mulata oraz słyszałaś przyspieszone bicie waszych serc. Zaczęliście się całować. Na początku delikatnie, tak jak za pierwszym razem, ale potem całowaliście się z wielką namiętnością. i zachłannością. Tego Wam brakowało- bliskości. Znów poczułaś się bezpieczna. Marzyła, aby już tak było zawsze.
Włączcie to:
Song.
Gdy oderwaliście się od siebie, chwyciliście się za ręce i zaczęliście iść w stronę domu Zayna. Nagle usłyszeliście strzały. Poczułaś ogromny ból w okolicach łopatek. Dosłownie położyłaś się z bólu. Patrzyłaś na Zayna, który krzyczał i płakał.
-Skarbie! Nie... nie zostawiaj mnie! Słyszysz? Już dzwonię po pogotowie.- mówił do Ciebie roztrzęsiony Zayn. Ty byłaś spokojna tylko z całej siły ściskałaś dłoń Zayna. Wiedziałaś, że możesz umrzeć. Powoli traciłaś przytomność. Słyszałaś tylko Zayna.
- [T.I.] Nie zostawiaj mnie. Kur*wa zabiję tego, który Ci to zrobił. Czemu mój ojciec tak Cię nie cierpi? Nie potrafi on zrozumieć, że to z Tobą jestem szczęśliwy. [T.I.] rozmawiaj ze mną. Nie możesz stracić przytomności. Moje życie bez Ciebie nie będzie mieć sensu. Kocham Cię Kochanie! Boże, nie zabieraj mi jej! Ona jest dla mnie najważniejsza.- tak błagał Zayn. Był on już u kresu załamania nerwowego. Niestety jego błagania nic nie dały. Ty czujesz się coraz gorzej, masz wrażenie, że powoli opuszczasz swoje ciało.
-Zayn! Skarbie! Musisz wiedzieć, że ja też się kocham. Nigdy Cię nie zapomnę Kotku. Proszę Cię ułóż swoje życie tak, abyś był szczęśliwy, tylko nie zapominaj o mnie. Żegnaj Ukochany.- mówiłaś to płacząc. Nie chciałaś go zostawiać. Ostatnimi siłami podparłaś się na łokciu, przyciągając drugą ręką Zayna do siebie. Pocałowałaś go po raz ostatni w swoim życiu. Zayn trzymając Cię w pasie nie chciał kończyć tego pocałunku. Mulat widząc, że nie dajesz już żadnych znaków życia, przytulił Cię do siebie i po prostu zaczął mocno płakać. Odeszłaś na zawsze, lecz opiekowałaś się Zaynem i obserwowałaś go ciągle z niebios.
Oliwia. ;*